Kamil Sasal Kamil Sasal
738
BLOG

Europa według Berlina i Warszawy

Kamil Sasal Kamil Sasal UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

image


Igor Janke słusznie napisał, że Polska obecnie jest najbardziej stabilnym krajem Unii Europejskiej, co daje solidne podstawy do przekonywania do własnej wizji reformy instytucji europejskich. Spróbujmy spojrzeć na to przez krótką perspektywę historyczną.


Liberalizm w Europie Zachodniej miał szansę zaistnieć dzięki zmianom społecznym i gospodarczym. Europejscy monarchowie starali się wzmacniać pozycję chłopstwa i mieszczaństwa, gdyż były to pożyteczne klasy do podkopywania pozycji możnowładztwa. Miały na to wpływ potężne zmiany gospodarcze, które tworzyły w XV-XVI wieku zalążki kapitalizmu i większej mobilności społecznej. Dało to silny impuls do tworzenia scentralizowanego, absolutystycznego państwa, który to proces nie przebiegał wszędzie tak samo: inaczej we Francji, a także z innym przebiegiem w Anglii. Można to określić symplifikacją dwóch ścieżek rozwoju według T. Hobbesa lub J. Locke’a. A jak ten proces wyglądał w Polsce?


Niestety poświadcza to dokładnie tekst Konfederacji Targowickiej, szlachta broniła w nim swoich praw, ale kosztem mieszczan i chłopów, co było objawem braku świadomości zmian w Europie. Odwołanie się do przyjaźni z Rosją, jako gwaranta wolności szlacheckich przecinało podmiotowy status ówczesnego państwa. Nie doszło w I RP najpierw do wzmocnienia państwa, by stworzyć dojrzałą monarchię konstytucyjną, choć z pewnością Konstytucja 3-go Maja była wielkim, ale spóźnionym krokiem naprzód. To, co jednak widać z przebiegu tamtych wydarzeń to próba wzmocnienia państwa.


Pozwólcie, że gwałtownie przejdę do dziś nam współczesnych czasów. Po 1989 roku mieliśmy napływ przekonania, że demokracja liberalna jest jednym słusznym rozwiązaniem, gdzie niektórzy wieszczyli „koniec historii”. Schemat tolerancyjnej demokracji liberalnej, jak najmniej państwa w państwie współgrał z globalizacją i rozrostem znaczenia instytucji międzynarodowych i regionalnych, jak NATO czy UE. Wydawałoby się, że świat idzie piękną ścieżką pokoju i dobrobytu (choć po drodze była wojna w byłej Jugosławii, później z Serbią i inne interwencje, które wykazywały słabość elit europejskich). Obecnie przekonuje się, że mamy osłabienie globalizacji, spadek globalnych obrotów handlowych, a nowy amerykański prezydent uważa, że na niemiecki hit eksportowy – samochody – należy nałożyć 35% cło. Inne państwa coraz mocniej spoglądają w chiński model rozwojowy, wdając się w strefę wpływów Pekinu. W tym wyścigu o większy status uczestniczy także Rosja, celowo narażając UE na napływ imigrantów, gdyż wie, że słaba i fragmentaryczna Europa bez silnego przywództwa w UE doskonale nadaje się do stosowania zasady divide et imperia. Zgodnie z teorią super-cykli i wojen hegemonicznych, słabnąca hegemonia USA oznacza, że może dojść do konfliktu o tę właśnie hegemonię. Wojna hegemoniczna zazwyczaj wybucha, kiedy słabnie aktualny hegemon a wokół są pretendenci do tego tytułu. Z reguły też wielki konflikt doprowadzał do końcowego układu wielkich na miarę koncertu mocarstw 1815, 1919, 1945 roku.


Polska wobec takiej przyszłości jest ważnym elementem całej układanki, gdyż nasze położenie geopolityczne w sytuacji zmiany relacji międzynarodowych na niekorzyść jest przekleństwem. W takich okolicznościach w grze o potęgę i znalezienie się po właściwej stronie liczą się sprawne i silne państwa. Obecnie Polska nie jest silniejsza od Niemiec, ale i sam Berlin może mieć poważne kłopoty. Osłabienie globalizacji może być zabójcze dla tego kraju z gospodarką opartą na eksporcie. Należy wobec tego ułożyć stosunki z amerykańskim prezydentem – najlepiej wspólnie, aby się nie okazało, że Trump rozegra tę grę z Putinem. Polska wiele może zyskać na lepszej współpracy z Berlinem, gdyż oba państwa znaczą jeszcze więcej wspólnie się uzupełniając. Niemcy ze swoim nadmiernym pacyfizmem i polityką otwartych drzwi (paradoksalnie dla Polaków wcześniej one nie były wcale takie otwarte) powinny się wsłuchać w realistyczny głos elit politycznych z Warszawy (szkoda, że są to elity bardzo podzielone). Niemców zazwyczaj bardzo gubi samodzielne narzucanie polityki innym państwom, czyli przekonanie o swojej wielkości może być tak naprawdę źródłem kłopotów. Skończyły się czasy, gdy mniejsze państwa są posłusznie wsłuchane w światłe komunikaty z salonów europejskich.


Polska w tej rywalizacji o prestiż i przyszłą rozgrywkę o status Europy względem wielkich potęg nie może działać w pojedynkę. Bilateralna, nawet wyjątkowa relacja z Waszyngtonem nie jest jedynym wyjściem, gdyż zawsze wielki sojusznik może kraj nad Wisłą poświęcić w imię dobrych relacji z Rosją. Silni lubią się dogadywać z silnymi. W Polsce kwestia siły nie jest popularna, brzydzimy się siły, ponieważ brutalnie się z nami obchodzono w przeszłości. Jednak, gdyby właśnie nasz kraj był w wielu momentach silny i zjednoczony, to właśnie większy potencjał być może dałby nam inną historię. Tak więc przyszłość można kształtować tylko poprzez posiadanie sprawniejszego i bardziej silnego państwa, oznacza to większe wydatki na siły zbrojne. Same idee i szczytne chęci nie wystarczą. One brzmią pięknie, ale w grze twardych interesów liczą się zyski i straty. Nasza cena musi być wysoka, inaczej znów zostaniemy sprzedani na własne życzenie.


Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka