Kamil Sasal Kamil Sasal
3417
BLOG

Podpalić Polskę

Kamil Sasal Kamil Sasal Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 87

Na naszych oczach odbywa się nie obrona demokracji, ale jej demontaż z prostej przyczyny: nie ważna jest arytmetyka sejmowa – a więc kto ma większość, a kto jej nie posiada. Wynika z tego, że nie ma znaczenia twój głos oddany w wyborach, szczególnie, jeśli jesteś z małego miasta lub wsi, gdyż centrum życia politycznego jest w Warszawie. Sama Europa Zachodnia ma bardzo poważny kłopot, oświecone elity uważają, że wyborcy stają się problemem, ponieważ nagle mogą odsunąć całą dotychczasową klasę polityczną od wpływania na rzeczywistość polityczną, społeczną, gospodarczą oraz kulturową. Jest to paradoks, gdyż siły polityczne umiejscowione po stronie liberalnej i lewicowo aksjologicznej (nie tej lewicy stojącej po stronie zwiększania wysokości płac, czy polepszania warunków życia zwykłych ludzi, bo takiej lewicy w Polsce nie ma), próbują sięgnąć po środki destabilizujące państwo.

Najpierw Niemcy w przypływie nadmiernej miłości (tak naprawdę sprytnej siły – soft Power) zgodziły się na nieograniczony napływ migrantów, doprowadzając do powszechnej niechęci w innych krajach europejskich. W dodatku narzucając swój punkt widzenia innym państwom, jako swego rodzaju szantaż, negując a nawet godząc się na ewentualne skutki polityczne: przegrane referendum w Wielkiej Brytanii. Dopiero wygrana Donalda Trumpa w USA zaczyna w umysłach czołowych polityków UE uzmysławiać, że obecny trend to proces, który wywróci cały panujący establishment. W Polsce zaś widzimy bezradność opozycji oraz niechęć do normalnego, merytorycznego funkcjonowania. To bardzo niebezpieczne, co Platforma Obywatelska, .Nowoczesna i KOD inicjują – widać wyraźnie, że jest to próba utworzenia polskiego majdanu. Nawet protestujący wcześniej PiS i Solidarność nie dążyły do obalania legalnej władzy.

Słusznie napisał na salon24.pl bloger o nicku: „foros”, że jest to próba wskrzeszenia zasady liberum veto, gdzie jeden poseł może zerwać Sejm. Więcej, widać w tym analogię do rządów Olszewskiego, który przecież utracił władzę w wyniku nie przyjęcia ustawy budżetowej. Wczorajszy piątkowy mechanizm zastosowany przez opozycję nie jest dziełem przypadku, kwestia dziennikarzy w murach Sejmu jest tylko pretekstem – ciąg dalszy to będzie negowanie głosowania nad przyjętą ustawą budżetową w Sali Kolumnowej. Sądzę, że większość zdaję sobie sprawę, iż należy ucywilizować obecność mediów w parlamencie na wzór tego, jak ma to miejsce w Brukseli i innych stolicach. A szczególnie poczekać na proponowane zmiany, i w przypadku ich negatywnych konsekwencji, dopiero głosić ich absurdalność. W efekcie mamy przygotowane działanie mające za zadanie walczyć z własnym państwem w imię partykularnych interesów. Czy to przypadek, że nagle pod Sejmem późno w nocy zebrało się 3 tysiące osób? To musiało być wcześniej przygotowane, ubolewam nad tym, że elity polityczne Prawa i Sprawiedliwości zamiast omijać, czy wręcz rozbrajać pułapki, same je sobie podkładają – posła Szczerbę po prostu należało wysłuchać, pozostawiony sam sobie, bez tego, co marszałek Sejmu uczynił dalej, sprawa sama by się wypaliła – od tego właśnie jest mównica Sejmowa.

Istnieje poważne ryzyko, że w miarę przedłużania się okupacji sali sejmowej przez posłów opozycji, nie tylko będziemy mieć paraliż parlamentu, ale dalszy proces świadomego ośmieszania polski na arenie międzynarodowej. Rozsądek i mądrość polityczna nakazuje rywalizować politycznie słowem, a nie eskalacją konfliktu, celem wywołania zamieszek ulicznych i próby obalenia legalnie wybranej władzy. Wyobraźmy sobie trzy hipotetyczne sytuacje:

  1. Obecny rząd zgadza się na przedterminowe wybory. Dochodzi do elekcji wyborczej, którą opozycja ponownie przegrywa, gdyż PiS zamiast słabnąć ma silniejsze poparcie ludzi chcących dalszej redystrybucji dóbr: 500+, Mieszkanie+, zachowanie obecnych podwyżek pensji minimalnej etc. Czy w takiej sytuacji opozycja zaakceptuje ponowną przegraną? Wątpliwe, gdyż ich strach zasadza się na obawie przed tym, co jest normalnością w dojrzałych demokracjach: lud wybiera nowe władze, buduje także nowe elity – dzisiejsze elity nie chcą zmiany systemu, który nawet nie rozliczył dokładnie zbrodni PRL.
  2. Obecny rząd zgadza się na przedterminowe wybory i przegrywa je. Następuje ponowny radykalny odwrót sytuacji: dziennikarze są zwalniani na masowa skalę z telewizji publicznej, tracą pracę duże grupy ludzi zatrudnionych w instytucjach publicznych, strumienie pieniędzy publicznych wracają znów w stare koryta, następuje kampania negowania 500+ i innych programów, aby je odwołać, reforma edukacji zostaje zatrzymana (chociaż powszechna niechęć do gimnazjów jest faktem), ponownie następuje liberalizacja przepisów prawa pracy. To wywoła wściekłość – Polska wróci na ścieżkę rozwoju pomyślanego, jako jeszcze większy zysk dla bogatych, nie łudźmy się, bo trwa obrona gospodarki opartej na modelu taniej siły roboczej. Historia potwierdza (A. Wyczański, M. Małowist, J. Topolski, W. Kula), że gospodarka polska oparta na taniej sile roboczej i niskiej konkurencyjności w przeszłości doprowadziła do upadku ekonomikę państwa i jego zdolności polityczne.
  3. Powstanie polski majdan przed parlamentem. Dojdzie do rozlewu krwi.

Wrogów Polski zawsze cieszy, kiedy Polacy w swojej głupocie zamiast w ramach systemu politycznego umacniać państwo, wolą walczyć sami ze sobą. Obecny spektakl w Sejmie – w tym PO jest dobra – zmierzi jeszcze bardziej młode pokolenie. Oni nie mają dobrego zdania o demokracji, uważają, że zostali oszukani, bo nie mają tutaj przyszłości, chyba, że stagnację życiową na kasie w supermarkecie. Stanowiska pracy zgodne z wykształceniem są zarezerwowane dla wąskiej kasty ludzi dysponujących znajomościami. Wynika to z przyjętego modelu edukacji ogólnej: umasowienie szkolnictwa wyższego rozwijającego kompetencje ogólne. W tym samym czasie zniszczono szkolnictwo średnie ograniczając czas nauki do trzech lat oraz deprecjonując maturę. Chodziło o zwiększenie popytu na naukę na uczelniach wyższych, przy braku możliwości uzyskania specjalizacji i szansy na realną możliwość zatrudnienia zgodnego z profesją. Młodzi nie mają tutaj przyszłości, dlatego za jakiś czas, to nie obecna opozycja zyska, czy utrzyma się mocno przy władzy PiS – przyszłość będzie należała do radykalnych partii.   

Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo