Kamil Sasal Kamil Sasal
1541
BLOG

Polska niepodległa – jak długo?

Kamil Sasal Kamil Sasal Polityka Obserwuj notkę 24

Są trzy poziomy wg Kennetha N. Waltza opisujące poziomy polityki międzynarodowej, które stanowią źródła siły w dążeniu państw do potęgi – człowiek, państwo i system międzynarodowy. Każdy z tych trzech elementów można opisywać oddzielnie, tak jak zresztą zrobiła to w swojej pracy Anna Wojciuk „Dylemat potęgi. Praktyczna teoria stosunków międzynarodowych”, ale najlepiej sięgnąć do ważnej pracy Waltza „Man, The State and War”. Człowiek jako źródło siły, ponieważ jego własna siła twórcza, zdolności stanowią o możliwościach państwa – państwo tworzą ludzie, i to od nich zależy, jakie też w istocie będzie. Jednak ludzie, a szczególnie całe narody są niczym bez państwa. To państwo organizuje całą zbiorowość, by poprzez instytucje wytwarzać i zarządzać zasobami. Jednak na oba poziomy w ogromnym stopniu wpływa otoczenie, państwo nawet mające wyłącznie pokojowe aspiracje, nie utrzyma się we wrogim środowisku, gdyż system międzynarodowy jest z gruntu anarchiczny. Ta anarchia to nie jest chaos, ale brak nadrzędnej władzy ustalającej reguły, których nie wolno naruszać. Brak tego respektu między państwami powoduje, że chcą uzyskać maksymalny stan bezpieczeństwa dążąc do potęgi.

Polska w 1918 i 1989 roku bardzo poważnie się różniła. Pierwsza na przełomie XIX i XX w. przeżywała wzmożenie religijne i patriotyczne. Kościół katolicki intensywnie wzmacniał życie religijne w polskich diecezjach leżących w trzech różnych zaborach, które zgodnie z bogatą literaturą na temat kultury religijnej można określić jako ofensywa katechizmu, sakramentów i pielgrzymek. Miało to ogromny wpływ na stan świadomości narodowej i jedność w dążeniu do odzyskania państwa, co w istocie się stało, gdyż Polacy będący narodem historycznym, mieli mocno wbudowane poczucie niezależności. Udało się w 1918 i 1920 roku.

Rok 1989 trudno już uznać za tak znaczący sukces. Znacznie więcej satysfakcji czerpiemy z festiwalu Solidarności w 1980 r., by niestety zdać sobie sprawę ze stagnacji po wprowadzeniu stanu wojennego. Rok 1989 jawi się jako układ, porozumienie między władzą a opozycją, która zaczynała jako rewolucja, by się w sposób bardzo poważny ograniczyć (A. Touraine, J. Staniszkis). Symbolem tych lat jest Adam Michnik – rewolucjonista, a później obrońca dawnej nomenklatury.

Gdyby cofnąć się do trzech wskazanych na początku poziomów – człowiek, państwo, system międzynarodowy – to w 1918 r. czyn zbrojny ludzi, i istotny komponent przywódców (J. Piłsudski, R. Dmowski, I. Paderewski i wielu innych) pokazało, że poziom „człowiek” w sposób najlepszy z możliwych zdał egzamin. Powstało państwo, które niestety wobec niekorzystnej zmiany na arenie międzynarodowej szybko zakończyło swój byt w 1939 r., by powstać w pokracznej formie po 1945 r.

W 1989 r. ludzie dokonali ważnego, pokojowego przełomu, ale naznaczonego zmęczeniem, brakiem siły wynikającej z braku silnego przywództwa. Ten brak dał się szybko ukazać, ponieważ zbudowano konflikt pomiędzy zwykłymi ludźmi, a nowymi elitami. Należało wyciszyć socjalne pretensje ludzi, zacząć zamykać te nierentowne zakłady. Jeszcze na chwilę w 1993 r. postkomuniści dali o sobie znać w wersji soft, pokazując, że mandat Solidarności jest bardzo kruchy. Wykreowano więc potężny kolejny konflikt – liberałowie kontra konserwatyści. Pierwsi po upadku SLD w 2005 r. mieli na długo utrzymać władzę, jednak konserwatywna ofensywa na moment powstrzymała projekt przebudowy Polski na kraj wsłuchany w intelektualny dyskurs płynący z Brukseli. Człowiek miał zapomnieć o swojej wielkiej historii, wyśmiać powstania, wyśmiać wszystkie zmagania w rzekomej walce z nacjonalizmem, a nawet siedzieć cicho, gdy oświecone elity bogacą się coraz bardziej. Państwo miało być tylko teoretyczne z ciepłą wodą w kranie, nawet jeśli rura doprowadzająca przecieka. Wszystko miało być pięknie, ale system – otoczenie – zaczął się sypać: najpierw kryzys z 2008/2009 (kto wie, czy nie wywołany celowo, aby zwiększyć uzależnienie kredytowe państw wobec swoich wierzycieli), później wojna w Gruzji (2008), katastrofa smoleńska (2010), aż w końcu atak na Ukrainę (2014), Brexit (2016), wygrana Donalda Trumpa w wyborach w USA….

Powstaje wobec tego pytanie – na ile stać jeszcze ten naród, państwo, by obronić niepodległość w razie najgorzej z możliwych sytuacji, wojny?

Naród nie jest religijny, jak dawniej, a jeśli już, to często na pokaz. Naród nie rozwija się już demograficznie, w razie katastrofy może nie przetrwać. Jest też najbardziej podzielony, co nie zdarzyło mu się na tak wielką skalę przed, i po 1918 r., przed i po 1939, przed i po 1945, przed 1980 r. A system międzynarodowy się zmienił – równowaga sił została zakłócona – czas gra na korzyść Rosji. Wspomniany Kenneth N. Waltz udziela ciekawej odpowiedzi, że samo dążenie do potęgi nie wystarczy. Należy tworzyć trwalsze źródła siły. Myślę, że właśnie chodzić nam powinno o jedność, religijność, patriotyzm, demografię. I tego nam życzę w święto niepodległości ad 2016.

Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka