Kamil Sasal Kamil Sasal
614
BLOG

Prezydentura wielkich wyzwań

Kamil Sasal Kamil Sasal Polityka Obserwuj notkę 27

Pierwszym największym wyzwaniem dla nowego prezydenta Andrzeja Dudy z pewnością będzie nie tylko realizacja ważnych obietnic wyborczych, co wzmocnienie piastowanego urzędu, który z gruntu jest bardzo mocno osłabiony. Nie chodzi tu tylko o skromne środki pieniężne, ale możliwości egzekwowania swojej polityki. Prezydent jest bardzo mocno zależny od rządu, dlatego też jego możliwości ulegną zwiększeniu lub osłabieniu po październikowych wyborach. Jednak w porównaniu do ustępującego prezydenta Bronisława Komorowskiego, będzie częściej korzystał z możliwości recenzowania Platformy Obywatelskiej przez najbliższe trzy miesiące. Czy jeżeli do władzy dojdzie Prawo i Sprawiedliwość, prezydent Duda zyska szansę na korzystniejszą przebudowę konstytucji? W ogromnym stopniu zależy to od wyniku wyborczego, ale na chwilę zastanówmy się.

Wybrany prezydent po elekcji dysponuje największą rozpoznawalnością polityczną wśród obywateli. Jego mandat jest często silniejszy od partii, które dysponują pewną częścią głosów, i w mniejszym stopniu są reprezentatywne, ponieważ rozbijają poparcie pomiędzy siebie. Gry koalicyjne w postaci dążenia do utworzenia rządu dodatkowo wzmacniają ten negatywny wizerunek. Chociaż jest to konieczność, to obywatel nie ma już wpływu z kim „jego” partia znajdzie się w koalicji. Okazuje, że brak wspólnoty w narodzie zasadza się już na tym elemencie i jeszcze jednym.

Silne partie polityczne dominujące w rządzeniu, budują system oparty na konflikcie z opozycją, gdzie celem jest nie tylko niszczenie werbalne przeciwnika, ale konfliktowanie członków własnego narodu (ze szkodą dla całego gmachu instytucjonalnego państwa). Osłabienie partiokracji mogłoby się okazać wobec tego konieczne z powodu mnogości wyzwań dla polskiego państwa. Partie nie chcą dokonywać zmian, ponieważ to one im najczęściej zagrażają. Smutne jest to, że partie polityczne z własnego kraju uczyniły miejsce dla łupów politycznych, przez co mamy nadprodukcję wątpliwej jakości regulacji ustawodawczych, rozrost biurokracji i brak chęci do skutecznego rządzenia. Skuteczne, rzetelne rządzenie to zdanie się na mocnych liderów, a tutaj każdy chce być małym wodzem i błyszczeć przed kamerami telewizyjnymi.

Ograniczona administracja prezydenta, skłonna w większym stopniu do reform, ponieważ jej wizerunek zależy od jednego człowieka, mogłaby się okazać sprawniejsza, tym bardziej, że w przypadku tej prezydentury korzystne zmiany mogą tylko wzmocnić szansę na udaną przyszłą reelekcję. Polityk będący premierem musi jednocześnie trzymać w ryzach własną partię. Obecny bałagan w PO związany z listami wyborczymi tylko to potwierdza. Media żyją tematem zupełnie obcym przeciętnemu człowiekowi, który chce dobrze związać koniec z końcem. Dlatego nowy prezydent ma szansę uczynić z partii politycznej swoje zaplecze, motor zmian na poziomie Sejmu i Senatu, ale czy faktycznie mu na to pozwolą? Polska nie potrzebuje wodzów politycznych, tylko odpowiedzialności za własny kraj. Prezydent w większym stopniu jest odpowiedzialny przed narodem, a nie kadrami partyjnymi. Należy się zastanowić jak uwolnić sporą część administracji od partiokracji i odtworzyć etos urzędnika wolnego od partyjnego wodza.

Całość musi więc zmierzać do najbardziej koniecznej zmiany – konstytucji. Należy się zdecydować na silny urząd premiera, albo silny urząd prezydenta, ponieważ pomiędzy tymi instytucjami tkwi konflikt. Już teraz przez trzy miesiące będziemy widzieć szaloną wojnę mediów w stosunku do nowego prezydenta, który jest największym atutem partii opozycyjnej. Nakładający się na to konflikt partii politycznych pomiędzy sobą dodatkowo podgrzeje spór. Tylko co nam z tych sporów? Okazuje się, że państwo jest zakładnikiem 460 jeden osób (celowo nie piszę o Senacie, ponieważ to taka przechowalnia polityków emerytów). Osobiście, i to jest moje zdanie – wolałbym państwo za które odpowiada jeden człowiek, mający większą władzę niż skłócony jak zawsze Sejm. Sejm jest ważną, konieczną do dalszego funkcjonowania izbą, ale ile posłów, tyle ambicji. Nie chcę być zakładnikiem kaprysów takiej grupy ludzi. Jeden człowiek, jedna najbardziej określona władza to prostszy system polityczny. Całość zagadnienia nie jest łatwa, ponieważ ktoś musi kontrolować prezydenta. Jednak od tego może być Trybunał Konstytucyjny i o dziwo Sejm, ale bez urzędu premiera. Używając przykładu - czy widzieliście kiedykolwiek prowadzenie bitwy wojennej w przeszłości, gdzie kierowałoby nią dwóch królów?

P.S

Powyższa notka jest wyrazem poglądów autora i skłaniam się do wniosków, że każdy pogląd może być niedoskonały. Jednak gdyby to był artykuł naukowy, wstrzymałbym się od własnych subiektywnych ocen. W tak ważnym jak dzisiaj dniu pozwoliłem sobie mimo wszystko na wyrażenie własnego poglądu. Pragnę wyrazić szacunek do każdego osobnego, krytycznego wobec mnie podejścia na poruszony temat. Nalegam na jedną zasadniczą rzecz - proszę o szacunek i komentarze pozbawione obraźliwych słów. Piszę to w nadziei, że będziemy coś Razem tworzyć, a nie tylko destrukcyjnie się wspierać. Na ilę czas mi tylko pozwoli, przeanalizuję wszytskie komentarze i będę wyciągał wnioski. Dziękuję za poświęcony czas na przeczytanie powyższego materiału.

Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka