Kamil Sasal Kamil Sasal
577
BLOG

Polska silniejsza - czy już nigdy?

Kamil Sasal Kamil Sasal Polityka Obserwuj notkę 5

Umykają nam ważne świadectwa przeszłości, już mamy 23 czerwca, ale to wczoraj minęła rocznica inwazji III Rzeszy na Związek Radziecki w 1941 roku. Dla Polski okupowanej przez Niemcy w tamtym czasie, był to jednocześnie początek końca nazistów, co preludium do kolejnego zniewolenia. Wydarzenia przeszłości powinny nas skłaniać do poszukiwania analogii, i chociaż te nie będą się mocno narzucać, nie mamy na zachodniej granicy wrogiego państwa niemieckiego, to trzeba pamiętać, że historia zawsze w jakimś stopniu jest bezwzględna. I lubi się powtarzać.

Obecnie trwa u nas spektakl wyborczy, najpierw przełomowe wybory prezydenckie, a już nie długo wybory parlamentarne. Polacy prawdopodobnie oczekują zmiany w polityce wewnętrznej, ponieważ ta zupełnie nie daje im satysfakcji. Najczęściej to konieczność wyjazdu z mniejszego miasta, a szczególnie ze wsi i emigracja zarobkowa. Polska w dużym stopniu transferuje świetnie wykształconą sporą część społeczeństwa na Zachód, szczególnie młodych. Powodem jest słaba gospodarka, która zamiast tworzyć zalążki silnego przemysłu, skupia się na usługach. I choć świat faktycznie w dużym stopniu opiera się na usługach, przykładowo telefonii komórkowej, to jeszcze żadne państwo mające poważne aspiracje nie zrezygnowało z przemysłu motoryzacyjnego, stoczniowego, czy wysoko-zaawansowanego technicznie przemysłu elektronicznego. Od 1989 roku zamiast restrukturyzacji, mieliśmy zapaść i wyprzedaż majątku narodowego. To, co pozostało, stało się przedmiotem walki partii dążących do obsady swoimi ludźmi w spółkach skarbu państwa. Efektem jest strach przed większym zaangażowaniem państwa w gospodarkę, ponieważ słusznie obawiamy się jeszcze większego nadawania partyjnych beneficjów dla ludzi bez kompetencji do zarządzania dużymi organizacjami, a jest to bolesne, kiedy przychodzą osoby zupełnie nie mające doświadczenia w biznesie. Efektem jest gospodarka produkująca części, podzespoły, ale nie całościowy produkt z możliwością pozostawienia poważnych zysków w kraju. Nawet jeżeli są poważni inwestorzy na terenie naszego państwa, to transfer pomiędzy "matką" a "córkami" zawsze jest na niekorzyść zakładu na terenie Polski. Po prostu musimy budować własną markę. Warto dodać, że zakłady produkujące części można szybko zlikwidować i przenieść – nie byłoby to proste z całościową produkcją. Czemu Polska nie ma swojej marki samochodu? Owszem są już pewne zalążki, jak znane autobusy pewnej firmy, czy pociągi. To jednak za mało, a ile przez ostatnie trzy dekady straciliśmy?

Marka to większe PKB, marka sprzedawana z sukcesem na eksport - to większe zarobki i wpływy do budżetu. To po prostu silniejsze państwo. Hans J. Morgenthau wymieniał za ważny atrybut siły państwa potencjał przemysłowy, co nie trudno się domyślić, przekładał się na możliwości wojskowe. Reszta innych czynników siły zaproponowanych przez Morgenthau'a jest na prawdę duża, od podstawowych jak geografia, czy liczba ludności, mowa jest o charakterze narodowym lub morale narodu -  to zresztą nie wszystkie. Inny myśliciel polityczny, Raymond Aron dodawał tylko trzy, ale jakże ważne: liczba ludności, która tworzy potencjał dzięki współpracy członków całej wspólnoty na określonym terytorium. Zadajmy sobie pytanie, jaki jest nasz przemysł? Jakie są nasze możliwości wojskowe? Czy Polacy mają dobre instytucje polityczne, czy charakter narodowy i moralny Polaków sprzyja budowaniu silnego państwa? To prawda, za wiele są odpowiedzialni politycy, kadry administracyjne, wszelakie służby, ale także mimo wszystko każdy z nas.

Kiedyś powróci współpraca rosyjsko-niemiecka, która ostatecznie zakończy się konfliktem pomiędzy obydwoma. Do tego czasu rolą Polski jest oddalanie ewentualnego konfliktu, jak najdalej w czasie. Jesteśmy zbyt słabi, musimy być silniejsi.

Niedawno czytałem książkę "Generał Stanisław Dąbek", rzecz o obrońcy Gdyni z 1939 roku, autorstwa Zygmunta Kubraka. Zszokowało mnie, że tworzona linia umocnień nie tylko była robiona zbyt późno, do końca jeszcze niektórzy oprócz Dąbka dopuszczali możliwość, że wojny nie będzie, ale jest coś znacznie gorszego. Po wybuchu wojny zaczął się napływ ochotników gotowych do walki w obronie Gdyni. Zabrakło broni, której i tak było mało z powodu marnego przygotowania. Stworzono dwa oddziały kosynierów. W epoce czołgów i samolotów bojowych. Obrońcy wykazali się wielką odwagą, ale polskie państwo znacznie wcześniej, głupotą. A dzisiaj?

Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka